Życie on-off!
Jesteś na szkoleniu, prowadzący opisuje zawiłe zagadnienie – nagle wstajesz i wychodzisz.
Trwają warsztaty, wszyscy dzielą się swoimi doświadczeniami – zaczynasz przeglądać gazetę.
Podczas spotkania z szefem, pada pytanie na temat Twojej pracy – dalej przeglądasz FB, mówiąc, że nie usłyszałeś pytania.
Planowane zebranie zarządu, obiecujesz, że mogą liczyć na Twoją obecność – choć dobrze wiesz o napiętym grafiku i raczej Cię nie będzie.
W pierwszym odruchu można pomyśleć… nietaktowne! A jednak… Robimy tak wszyscy. Niemożliwe? A jednak!
Kiedy pandemia ograniczyła nam możliwość kontaktów międzyludzkich i przenieśliśmy się „do internetu”, wydaje się, że coś po drodze zgubiliśmy. Część działań, jak regularne szkolenia czy zebrania, udało się przenieść 1:1, zamieniając salę wykładową, na pokój platformy internetowej. Inne, jak choćby savoir-vivre takich spotkań, potraktowaliśmy już wybiórczo i część nam umknęła.
Bo kto z nas nie wyłączył kamerki, idąc na chwilę do kuchni podczas szkolenia wirtualnego?
Kto nie doświadczał lekkiego rozproszenia i sprawdzając wiadomości podczas warsztatów online?
Kto, będąc wywołanym do odpowiedzi, braku wiedzy nie zrzucał na słabą jakość połączenia internetowego?
Kto, rejestrując się na wydarzenie, rejestrował się „na wszelki wypadek”?
Jak to się dzieje, że żyjąc offline jesteśmy sumienni, obowiązkowi, kulturalni, a przełączając się na online te cechy staja się rozmyte? Jak to się stało, że daliśmy przyzwolenie podwójnym standardom?
Większość z nas zgodzi się, co do tezy, że dobre maniery to podstawa, świadcząca o naszym wychowaniu i kulturze osobistej. Są one ważne nie tylko w kontaktach służbowych, ale także w życiu prywatnym. Obcowanie z ludźmi buduje relacje m.in. dzięki podobnym wartościom i o ile MAM jest miejscem otwartym na różnorodność, to łamanie elementarnych zasad dobrego wychowania nie zostanie niezauważone.
Na samym początku istnienia MAM-u pracowaliśmy nad wartościami, którymi chcieliśmy się kierować. Określaliśmy je partycypacyjnie, włączając animatorów I zespół roboczy. W ten sposób powstała lista wartości, które miały przyświecać dalszej działalności: szacunek, współodpowiedzialność, uczciwość, uczenie się. Nie mieliśmy kłopotu z respektowaniem ich. Cała działalność MAM-u była oparta na wspólnie wybranej koncepcji i w taki sposób procowaliśmy z sąsiadami.
Przejście MAM-u do świata online spotkało się z typowymi kłopotami, gdzie wszelkie ustalone wcześniej zasady stały się odrobinę inne, a obowiązki mniej obowiązkowe. „Wchodząc” do internetu stajemy się internautami, a poczucie anonimowości wyzwala w poczucie bezkarności. Nawet jeśli się znamy i lubimy, ukryci za ekranami swoich laptopów i komórek mamy trudności z byciem słownym, skupionym, kulturalnym. Rozmywa się nasza rzetelność. Staramy się uprawiać multitasking – gotujemy, sprawdzamy pocztę, uczestniczymy w spotkaniu. Tak naprawdę dajemy z siebie po 30 procent na każde zadanie, więc jak możemy się łudzić, że każde wykonamy dobrze?
Przełączanie się między onlinem i offlinem: kalendarz realny — kalendarz wirtualny, zakupy — zoom z szefem, gotowanie — lekcje online, odrabianie lekcji — elektroniczny dziennik, zabieganie domowe — zabieganie internetowe. Coraz bardziej w biegu, coraz mniej uważni. Po obudzeniu się sprawdzamy maila, zasypiając zerkamy na messengera. Nie da się być na 100 proc. we wszystkich miejscach naraz. W MAM-ie także musieliśmy sobie przypomnieć kilka razy brzegowe zasady, doprecyzować nasze relacje, by również w sieci okazywać sobie szacunek
Oto kilka podstaw, o których nie powinniśmy zapominać:
– włącz kamerkę, wyłącz mikrofon (lepszy kontakt)
– nie pisz wielkimi literami (zarezerwowane na krzyk)
– wiadomości wysyłaj ze sprecyzowanym tematem (łatwiejsze do odszukania)
– język polski nadal obowiązuje (ortografia)
– wykaż się słownością (obiecane = wykonane)
Za dawnym przysłowiem, można by rzec: nie rób drugiemu, co Tobie niemiłe i choć przełączamy się on i off, ta zasada nadal jest odpowiednia do obu porządków naszego obecnego świata.